Rytmika kiedyś i dziś

Jak było kiedyś? Czyli do 2013 roku?

Siedzący chłopczyk
Leżące dziecko

Od lat 80 XX wieku do 31 sierpnia 2013 roku publiczne przedszkola były
przychylne na przyjmowanie specjalistów do grona pedagogicznego. W każdym przedszkolu publicznym byli angliści, katecheci, nauczyciele wf czy nauczyciele rytmiki. Wszyscy Ci specjaliści byli samozatrudnieni, co oznaczało, że rodzice opłacali ich zajęcia z własnej kieszeni. Z racji tego, że grupy w tych placówkach liczyły 25 dzieci, koszty miesięczne przy 2 zajęciach tygodniowo rozkładały się w zależności od stawki specjalisty od 8-12 złotych miesięcznie.

Obecność specjalistów, czyli ludzi wykształconych w swoich dziedzinach, budowała wysoki poziom kształcenia dzieci w danym zakresie.
Jako nauczycielka rytmiki moja uwaga skupia się właśnie na tej metodzie kształcenia.

W momencie porządnego wynagrodzenia finansowego i regularności zajęć (zajęcia odbywały się 2 razy w tygodniu), na ogół nauczyciele rytmiki byli zmotywowani do pracy, chcieli utrzymać swoje grupy
przedszkolne, aby zarobić na swoje utrzymanie. W szkołach muzycznych nie było wolnych miejsc, więc niektórzy nauczyciele uczyli tylko w przedszkolach.

I to jest słowo klucz – uczyli.

Rytmika była wówczas prowadzona przez osoby ściśle w tym wykwalifikowane, które ukończyły szkołę muzyczną II stopnia na wydziale rytmiki, czyli od 13. roku życia uczyły się improwizacji fortepianowej. Kończąc szkołę średnią z zawodem muzyk wyspecjalizowanym w nauczaniu rytmiki komponowały utwory dla dzieci, uczyły się akompaniamentu do piosenek, interpretowały ruchem muzykę klasyczną.

Ukończenie szkoły muzycznej I stopnia, a następnie II stopnia, czyli łącznie 12 lat edukacji muzycznej na ówczesnym wydziale rytmiki, było wymagane do uzyskania uprawnień do nauczania rytmiki. W tamtym okresie do prowadzenia zajęć rytmiki w przedszkolu wystarczał dyplom ukończenia szkoły muzycznej II stopnia na wydziale rytmiki, co dawało zawód muzyka. Umiejętności nauczycieli rytmiki, którzy przeszli tę ścieżkę edukacyjną, były szczególnie wyjątkowe w porównaniu z innymi muzykami.

Nauczycielka rytmiki potrafi:

  • z rękawa zaimprowizować na fortepianie ćwiczenie, czy zabawę dla dzieci,
  • zagrać piosenkę widząc ją pierwszy raz na oczy,
  • opracować taniec do muzyki klasycznej dostosowany do umiejętności dzieci, idealnie komponujący się z motywami i frazami muzycznymi,
  • a co najważniejsze znaleźć metody edukacyjne niezbędne do nauki elementów tańca, doprowadzając do świadomego wykonywania poszczególnych zagadnień muzycznych przez dzieci.
Zabawa z linami

A jak jest dziś? Czyli od września 2013 roku?

Wrzesień 2013 roku stanowił przełomową datę, która definitywnie zmieniła podejście do zatrudniania specjalistów w przedszkolach publicznych. Wprowadzenie ustawy „Przedszkole za złotówkę”, mającej na celu równomierne dostarczanie możliwości edukacyjnych dla rodzin o różnych możliwościach finansowych, niestety skutkowało ograniczeniem wszechstronnego rozwoju dzieci przez specjalistów w ich dziedzinach.

Cytując:

„Ustawa ta jest wyrazem prorodzinnej polityki państwa. Jak wskazują wnioskodawcy, głównym celem ustawy jest usunięcie barier w dostępie do edukacji przedszkolnej. Ustawa ma na celu zapewnić każdemu dziecku w wieku od 3 do 5 lat możliwość korzystania z wychowania przedszkolnego, o ile oczywiście wolę taką wykażą rodzice.”

Więcej przeczytasz tutaj:
Przedszkole za złotówkę – Infor.pl

 

Konsekwencje ustawy z września 2013 r.

Wielu rodziców nadal pyta mnie, dlaczego w przedszkolu ich dziecka nie ma zajęć z rytmiki.

Dlaczego nie mogę prowadzić regularnych zajęć?

Szczera odpowiedź? Ponieważ nikt mi za to nie zapłaci. Państwo oferuje zaledwie kilkadziesiąt złotych miesięcznie za zajęcia, nawet jeśli miałbym prowadzić je w dwudziestu placówkach. Aktualnie wynagrodzenie za prowadzenie zajęć rytmiki dla grupy 25 dzieci równa się cenie bochenka chleba. Oczywiście, nadal można prowadzić zajęcia rytmiki, ale tylko w przedszkolach prywatnych, gdzie kwalifikacje nie mają większego znaczenia, a świadomi rodzice i dyrektorzy są rzadkością. Rynek jest bezlitosny. Zlecenia na zajęcia dodatkowe w prywatnych placówkach trafiają do firm, które są tanie, kolorowe i mało wyspecjalizowane, a ich oferty są jedynie ładnie opakowane.

?

Wielu z was może zapytać, po co w takim razie rytmika?

Moje dziecko nie wyraża chęci uczęszczania do szkoły muzycznej, więc nie potrzebujemy dodatkowego kształcenia. Jednakże, przejdźmy teraz do kolejnego rozdziału, ponieważ temat ten wymaga dogłębnego zrozumienia. Uwaga! Kolejny artykuł nosi tytuł „Z życia wzięte”. Tam wyjaśnię więcej.

Według nowej ustawy, rodzice nie mogli już dodatkowo płacić za zajęcia rytmiki czy angielskiego. Choć to zrozumiałe, że dlaczego mieliby ponosić koszty za edukację artystyczną czy językową, skoro te elementy są już częścią podstawy programowej wychowania przedszkolnego? Jednakże, pojawił się inny problem.

Pensje specjalistów zostały sprowadzone do minimalnego poziomu dla nauczycieli.

Dziś nauczyciel rytmiki podpisuje umowę o pracę i zobowiązuje się do wpisywania ilości przepracowanych godzin do dziennika, za które jest płatny.

Wynagrodzenie za godzinę jest tak niskie, że nawet prowadzenie kilkunastu grup nie wystarcza do utrzymania się.

Nikt nie bierze pod uwagę, że praca ta jest twórcza i wymaga przygotowania w domu. Nauczyciel rytmiki musi opracować konspekt zajęć, wybrać piosenki, przygotować tańce, ćwiczyć na fortepianie.

Program musi być nie tylko atrakcyjny dla dzieci, ale też mieć wartość edukacyjną. Ta sytuacja doprowadziła do niedoboru nauczycieli rytmiki i przeniesienia odpowiedzialności za wprowadzanie elementów rytmiki na nauczycieli wychowania przedszkolnego. To budzi duże kontrowersje, obawy i lęki zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców zainteresowanych rozwojem swoich dzieci.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top